urodziłam się w Świnoujściu. i na pewno dla przynajmniej
trzech osób, nie licząc rodziny. te osoby nic o tym nie wiedzą. i nie należą do
klubu literackiego „na wyspie”. wielka szkoda (eh)
o pani Annie Beacie Chodorowskiej opowiedziała mi któregoś
wiosennego dnia w szkolnej bibliotece pani Jadwiga Widawska – człowiek
artysta; miałam wtedy 15 lat;
o klubie literackim „na wyspie” opowiedziała mi kilka
tygodni później w tej samej szkolnej bibliotece pani Anna Beata Chodorowska –
człowiek poeta; miałam wtedy nadal 15
lat, spocone dłonie i swoje pierwsze młodzieńcze wiersze na wygniecionych
wilgotnych kartkach (w wyżej wymienionych dłoniach)
kto by wtedy pomyślał, że tak to się potoczy ! od tamtego dnia minęło, no, mniejsza z tym
ile to dokładnie lat (sic!)
i nadszedł ten dzień; i stało się; na pierwszą randkę z
klubem literackim „na wyspie” umówiła mnie znana w świecie poetów swatka
Regina, moja klubowa (i osobista) koleżanka; takie pierwsze spotkanie zawsze
zapada w pamięć (nawet jeżeli jest to robocze klubowe zebranie), zwłaszcza gdy
potencjalny kandydat spełnia oczekiwania i wypada imponująco; i tak też było !
tamtego dnia spodobaliśmy się sobie oboje (ja i klub, nie ja
i koleżanka)
w 1990 roku były zaślubiny, a w 1994 roku przyszedł na nasz
liryczny świat mój debiut radiowy na antenie PR Szczecin w audycji „młodzi
twórcy na wyspie”; zaraz po nim
doczekałam się wierszy drukiem w tygodniku „świnoujście dzisiaj”, a następnie w
almanachach pt.: ”wewnętrzne morze”, „w
ciepłym piasku poezji”, „pod wydmami znaczeń” i „poławiacze wzruszeń”, "poezja jest w nas", "za parawanem uczuć","słowo za słowem płynie" oraz w
zeszycie literackim „bursztynowe uczucia”
jednym słowem miłość kwitła, a życie klubowe tętniło
mój związek z klubem przyniósł też nagrody i wyróżnienia
za poezję w lokalnych konkursach;
spotykały mnie po drodze drobne wydarzenia, które ubarwiały codzienność
mozolnej, ale jakże pasjonującej pracy nad warsztatem, jak choćby plebiscyt
publiczności i nagroda za najlepszą zimową fraszkę
ale jak to w każdej rodzinie bywa, przychodzi czas na
wspólne upragnione wakacje, a wakacje – to podróże !
tym razem nasz klubowy urlop spędziliśmy w telewizyjnym
programie kulturalnym emitowanym przez TVP Szczecin pt. ”artwizje”, a resztę
wolnego czasu - w audycji autorskiej w
świnoujskim radio „na fali”; radosną
premią za wierność liryce był dla mnie udział w audycji nagranej
dla PR Szczecin o działalności klubu, a wisienką na torcie nagroda „brązowy
konik morski” w ramach „wiatraka 2004”
gdy już wiersze stały się dorosłe, sprawiły wielką
niespodziankę i na świecie pojawiły się nuty; i tak zagrała we mnie muzyka
do naszych wierszy, a na Rubinowe Gody w 2007 roku powstał spektakl pt.
„pragnienie pamięci, czyli coś o przetrwaniu”
ale, ale...zapomniałabym wyjawić wam o jakich to trzech
osobach wspomniałam
na początku tej opowieści; jednak chyba jeszcze na to za wcześnie;
powiem tylko, że od 2008 roku podróżuję już innymi śladami,
ale o tym na razie cicho sza...
|